Steve Buscemi - Enoch ,,Nucky" Thompson. Twarz serialu ,,Zakazane Imperium". Ta pełna litości i pogardy dla otaczającego go świata facjata jest tym dla ,,Boardwalk Empire" czym była nalana, zmęczona i tępawa twarz Jamesa Gandolfiniego dla ,,Rodziny Soprano". Gandolfini już na zawsze pozostanie Tonym Soprano, tak jak Andrzej Grabowski pozostał Ferdkiem Kiepskim. Ten sam los spotka również Steve'a ,,Nucky'ego" Buscemiego. I chyba nasz bohater zdaje sobie z tego sprawę. Poniżej wywiad, z Buscemim który ukazał się w Gazecie Wyborczej 07.01.2011.
Joanna Ozdobińska: Wcielał się pan w role wielu gangsterów. Wygląda na to, że kino gangsterskie ma pan we krwi.
Steve Buscemi: Wiem, że jestem utożsamiany z takimi rolami, ale nie wybieram projektów ze względu na ich gatunek. Raczej patrzę, kto je napisał i kto je reżyseruje. Ważne są dla mnie postacie i ich osobowości. Te z „Zakazanego imperium” są nieprzewidywalne i skomplikowane. Scenarzyści zanurzyli się głęboko w epokę.
JO: Praca z Martinem Scorsese różniła się czymś od projektów realizowanych z innymi reżyserami?
SB: Oczywiście. Byłem zdenerwowany i podekscytowany. Przed każdym chcę wypaść jak najlepiej.
JO: Analizował pan jego metody?
SB: Pracowałem z wieloma mistrzami i tak naprawdę trudno powiedzieć, co sprawia, że są tak dobrzy. Obserwując Martina, zauważyłem, że jest obecny na każdym poziomie produkcji, że dogląda każdego szczegółu. Jest jak mały chłopiec biegający dookoła z wypiekami na twarzy.
JO: Pana bohater jest pełen sprzeczności. Potrafi zabić z zimną krwią, ale też pomóc kobiecie w potrzebie.
SB: On mimo całego zamiłowania do ekstrawagancji wcale nie jest wyjątkowy. Proszę nie zapominać, że wszyscy jesteśmy skomplikowani. Gdy myślimy o mijającym dniu, odkrywamy, jak wiele stanów emocjonalnych doznaliśmy. Co do Enocha, wydaje mi się, że miał dobre serce i chciał pomagać ludziom. Podobało mu się bycie politykiem i liderem, chciał być wysłuchany, a wprowadzenie w życie prohibicji było dla niego furtką.
JO: Po tylu drugoplanowych postaciach trafił pan wreszcie na pierwszy plan...
SB: Nie wybieram się na razie na emeryturę, ale mam wrażenie, że może to być najlepsza rola w mojej karierze. Oczywiście perspektywa zagrania głównego bohatera przerażała mnie i najchętniej pokazałbym „Zakazane imperium” tylko znajomym i rodzinie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz